W XIX wieku nasz naród wszedł na drogę do stania się nowoczesnym narodem przy zachowaniu ciągłości kultury politycznej i idei rzymskości. Pojawiły się nowe prądy myśli politycznej, to prawda. Światopogląd materialistyczny zdominował debatę polityczną wśród Polaków, jednak tradycja myślenia politycznego przechowała się w polskich rodzinach i w Kościele. Nie z palca wyssano obraz szlachty tej “z nad Niemna”. Może ktoś powiedzieć, że pozytywizm, jako wytwór materialistycznego światopoglądu zniekształcił polską duszę, lecz to właśnie w polskiej duszy pozytywizm, można by rzec, dał się ochrzcić. Zamiast zerwania z myślą o wytworzeniu czegoś na kształt bazy materiałowej dla samego życia, przy porzuceniu romantycznej wizji wyzwolenia narodu z kajdan zaborców przez czyn zbrojny doszło do przedziwnej syntezy, gdzie kształcona jak najlepiej młodzież, często zdobywająca doświadczenie nawet w armiach państw zaborczych, wiedzę na uczelniach położonych daleko od rodzinnych domów tliła w sobie wiarę w Ojczyznę i odzyskanie niepodległego bytu państwowego. Łacińskość znów zwyciężyła, bo znalazła oparcie w świadomym narodzie, który ewoluował organicznie, modernizując siłą społeczeństwa samego siebie. Odradzał się w Polakach idealizm polityczny, młodzież wychowana w ciągłości idei Polski, jako Rzeczpospolitej poszła na służbę, poświęcając się w całości dobru Ojczyzny. Wykwitem tych idei było powstanie nie stronnictw konserwatywnych, choć i one miały wartość intelektualną, lecz organizacji narodowych, których naczelnym zadaniem było wytworzenie siły w narodzie i, gdy przyjdzie moment, wybicie się na niepodległość państwową. Wszechpolskość, hasło jednego narodu ponad granicami, budowanie wspólnoty poprzez organizowanie życia społeczności polskiej w państwch zaborczych były prawdziwym objawem żywotności Polaków. Polscy wybitni myśliciele wnieśli do naszej polityki narodowej nowe spojrzenie, oparte o chłodną analizę rzeczywistości w wymiarze globalnym. Idea narodowa sprowadziła myślenie polityczne Polaków na rzymskie, łacińskie tory służby Rzeczpospolitej. Roman Dmowski piszący o katolicyzmie, jako rdzeniu polskości, będąc już sternikiem idei narodowej i jej wielkim autorytetem pchnął zastępy polskich nacjonalistów w kierunku celu Najwyższego – Boga. Owszem, Kościół i moralność katolicka znajdowała szacunek i uznanie w polskim obozie narodowym doby belle epoque, lecz najwyższą bezapelacyjnie wartością był Naród. Uznanie Narodu przez młode pokolenie polskich nacjonalistów za najważniejszy, lecz tylko docześnie czynnik było istotną zmianą w nowoczesnej idei narodowej. Krytyka bierności, indywidualizmu, wszelkich wad narodowych, połączona z pragnieniem wychowania narodu aktywnego, silnego, zdolnego do zaangażowania w życie państwowe, polityczne i gospodarcze wydaje się być najjaśniejszym punktem ukazującym ciągłość myśli politycznej w głowach naszych antenatów. Owszem można z lubością wsłuchiwać się w piewców zalet ancient regime, można i debatować nad prawem do polskiej korony Wettynów, Romanowów i innych “domów panujących”, lecz nie to jest wyrazem przejęcia tej szlachetnej myśli polskiej, polskiej koncepcji ustrojowej, politycznej. To jest czyste muzealnictwo. Za przykład niech posłuży sprawa powołania na tron monarszy księcia Litwy – Jagiełły. Przecież to oryginalnie polska koncepcja wyboru władcy przez świadomych politycznie obywateli. Jak Jan Luksemburczyk stał się władcą potęgi – państwa Węgierskiego? Przez małżeństwo z królową, siostrą naszej Królowej Jadwigi, za zgodą i wyborem słynnej, dzięki serialowi “Korona Królów” królowej Bośniaczki. Prawdą jest, że i Jagiełło w warunkach objęcia tronu miał i małżeństwo z Jadwigą i również królowa matka musiała wyrazić zgodę, lecz to koncepcja panów polskich – protoplastów narodu politycznego doby jagiellońskiej i elekcyjnej zwyciężyła i śmiem twierdzić, że zwyciężyłaby mimo ewentualnego braku zgody którejkolwiek z królowych. Widać w tym, że to kierunek narodowy, nie konserwatywny w Polsce jest kontynuatorem naszej, rzymskiej idei politycznej.